W obliczu zamieszania medialnego związanego z niedawnym zatrzymaniem przez Centralne Biuro Antykorupcyjne byłego posła i biznesmena, w poniższym wpisie:
Tajemnica adwokacka- czym jest? Tajemnica adwokacka a tajemnica obrończa.
poruszyłem kwestię późniejszego wykorzystania korespondencji klienta z adwokatem, który nie został formalnie ustanowiony obrońcą albo udzielił porady prawnej przed wszczęciem sprawy karnej.
Dzisiaj natomiast chciałbym zająć się kwestią, z którą jakiś czas temu zmierzyłem się w sądzie jako obrońca.
Chodziło o nieszczęsny art. 233 § 1a k.k., który przewiduje odpowiedzialność karną za fałszywe zeznania z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą świadkowi lub jego najbliższym.
Przypomnijmy, że ogólną zasadą w polskim procesie karnym jest, iż będąc oskarżonym mamy prawo w swoich wyjaśnieniach podawać nieprawdziwe okoliczności, czy celowo zniekształcać znany nam przebieg wydarzeń, jeżeli celem jest uniknięcie przez nas odpowiedzialności karnej. Nie ma w tym względzie ograniczeń, o ile tego rodzaju działania mają służyć wyłącznie naszej obronie. Jeżeli bowiem służyć mają uniknięciu odpowiedzialności karnej przez inną osobę, czy też przeciwnie, będą stanowić pomówienia kierowane w kierunku innych, to wówczas jest to działanie niedopuszczalne i może zakończyć się dodatkowym skazaniem.
W przypadku świadka sytuacja wygląda natomiast inaczej. Tutaj zasadą jest konieczność mówienia prawdy. Odmowa składania zeznań czy odpowiedzi na konkretne pytania jest możliwa wyłącznie w ściśle określonych sytuacjach, jak np. w przypadku osoby najbliższej dla oskarżonego.
Co jednak w sytuacji, w której świadek wezwany na przesłuchanie zdawałby sobie sprawę z faktu, że za jakiś czas ma możliwość stać się w tej sprawie podejrzanym, czy jednym z podejrzanych? Czy przed formalną zmianą swojej roli w procesie karnym, nie może on skorzystać z prawa do obrony w takim wymiarze, jak osoba, która zdążyła już nabyć status podejrzanego/oskarżonego?
Część sądów i prokuratorów przez długi czas upierała się, że odpowiedzialność ze wspomnianego wyżej art. 233 § 1a k.k. dotyczyć powinna wszystkich sytuacji, w których świadek zeznał nieprawdę, a nie tylko takich, w których fałszywie obciążał on inne osoby, czy pomagał im w uniknięciu odpowiedzialności karnej i wykorzystywała ten przepis jako swoistą pułapkę na przesłuchiwanego.
Jeżeli bowiem, zgodnie z prawem, odmówiłby on odpowiedzi na pytanie, podając jako powód możliwość obciążenia tymi zeznaniami siebie, lub osoby najbliższej, to i tak organ prowadzący postępowanie przygotowawcze miałby cenną wskazówkę, co do dalszego kierunku jego prowadzenia. Jeżeli natomiast skłamałby z tego powodu, to można by go pociągnąć do odpowiedzialności karnej na podstawie art. 233 § 1a k.k. – mógł przecież skorzystać z prawa do odmowy zeznań powołując się na, to że mogłyby one obciążyć jego własną osobę, lub najbliższego i tak czy inaczej dokonać samoobciążenia!
Niestety takie ujęcie tematu prowadziło do rażącego naruszenia konstytucyjnego prawa do obrony, którego rolą jest gwarantowanie rzeczywistej obrony, niezależnie od formalnej, aktualnej roli w procesie, a nie tylko i wyłącznie zapewnienie możliwości obrony w ściśle określonych przypadkach.
OPIS PRZYPADKU
Oskarżony, którego broniłem, miał postawiony zarzut popełnienia czynu z art. 233 § 1a k.k. Czyn ten miał polegać na tym, że w czasie przesłuchania w prokuraturze w charakterze świadka skłamał w odpowiedzi na pytanie czy rozpoznaje tożsamość dwóch osób na okazanych mu zdjęciach oraz czy odbył w ich towarzystwie podróż za granicę.
Mój klient miał zeznać nieprawdę, jednak uczynił to w obawie przed możliwością pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej- na obu okazanych mu osobach ciążyły już wtedy bardzo poważne zarzuty (m.in. usiłowanie zabójstwa, podpalenie itd.), a sama sprawa była medialna, dlatego też najzwyczajniej w świecie spanikował on, mimo że, jak się później okazało, nie miał on nic wspólnego, z popełnionymi przez nich przestępstwami.
Oskarżony znalazł się jednak w pułapce. Jako świadek odmawiający odpowiedzi na pytanie ze wskazaniem, że udzielenie odpowiedzi mogłoby skutkować jego odpowiedzialnością karną (choćby miało to zostać spowodowane jedynie daleko idącą ostrożnością i niechęcią do kojarzenia go z osobami dwóch podejrzanych, na których ciążyły bardzo poważne zarzuty w głośnej sprawie), od razu skierowałby na siebie uwagę wymiaru sprawiedliwości, jako potencjalnego współsprawcy przestępstwa. A znając dalej istniejącą praktykę nadużywania tymczasowego aresztowania mogłoby to ostatecznie zakończyć się nawet tzw. ,,aresztem wydobywczym’’.
Gdyby zaś zeznania złożył, to również mógłby sobie zaszkodzić. Nie wiedział bowiem w tym momencie, czy nie został wcześniej pomówiony przez innego świadka, czy podejrzanych. W takiej hipotetycznej sytuacji mógłby więc potencjalnie, chociażby częściowo, uwiarygodnić relację osoby, która go pomówiła, np. pośrednio potwierdzając fakt bliższej znajomości z podejrzanymi.
W związku z powyższym mój klient znajdował się pod presją i działał niewątpliwie w celu uniknięcia przez siebie odpowiedzialności karnej, w taki sposób, w jaki umiał najlepiej. Nie oskarżał on fałszywie innej osoby o popełnienie czynu zabronionego, nie kierował przeciwko innej osobie ścigania o przestępstwo.
Nie mogąc zrobić z mojego klienta współsprawcy w sprawie, w której został on wezwany na świadka, prokurator postanowił zatem oskarżyć go na podstawie innego przepisu- co prawda przewidującego niższy wymiar kary, ale dalej jest to nic przyjemnego.
PRZEBIEG PROCESU
Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy. Jego własną strategią była próba obrony prawdziwości swoich zeznań.
Jako obrońca od początku wiedziałem jednak, że jest to raczej niezbyt trafne podejście. Należało raczej skupić się na rażącym naruszeniu przez prokuraturę przysługującego mu prawa do obrony i na tej podstawie dążyć do uniewinnienia, co też uczyniłem, mimo świadomości, że statystycznie jedynie bodaj 2% spraw w Polsce kończy się prawomocnym uniewinnieniem.
Od początku do końca procesu konsekwentnie wskazywałem, że możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej na podstawie art. 233 § 1a k.k. dotyczyć może osoby przesłuchiwanej w charakterze świadka, która zeznaje nieprawdę w odniesieniu do okoliczności niezwiązanych z własnym sprawstwem czynu i potencjalną własną odpowiedzialnością karną. Mówiąc prościej, chodzi o okoliczności, których ujawnienie nie będzie skutkowało możliwością pociągnięcia przesłuchiwanego czy jego najbliższych do odpowiedzialności karnej. Tylko zatajenie czy zniekształcenie takich okoliczności jest przestępstwem z art. 233 § 1a k.k.
Oskarżony tymczasem bronił swojej osoby przed ewentualną odpowiedzialnością karną, realizował prawo do obrony, w sposób, jaki uznał za właściwy. Swoimi zeznaniami nikogo fałszywie nie obciążał, nie taił informacji o przestępstwie, ani też nie zniekształcał czynów innych osób celem uniknięcia przez nie odpowiedzialności karnej.
Pomimo, że z materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie wynikało, iż w czasie wyjazdu za granicę, nie doszło do popełnienia czynu zabronionego, w momencie składania swoich zeznań nie był on w stanie wykluczyć, czy wyżej wymienione osoby nie pomówiły go o inne zachowania, mogące zostać zakwalifikowane jako czyn zabroniony, lub też czy nie istnieją inne osoby, które złożyły tego rodzaju obciążające go zeznania.
Jeżeli zaś chodzi o obiektywne istnienie możliwości pociągnięcia oskarżonego do odpowiedzialności karnej, to nie ulega wątpliwości, że został on wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka, celem ujawnienia potencjalnie posiadanych przez niego informacji mogących stanowić dowód w sprawie prowadzonej przeciwko innym osobom, a z uwagi na przedmiot zadawanych mu pytań zachodziła możliwość, że po udzieleniu na nie odpowiedzi pojawią się kolejne, tym razem o znajomość innych wycinków działalności ww. oskarżonych.
Wzywając oskarżonego jako świadka zakładano, że być może posiada on nowe, dotychczas nieznane informacje w sprawie, która w tym momencie była jeszcze ,,rozwojowa’’. Stąd też oskarżonemu zadano pytania o znajomość tożsamości dwóch osób, a następnie o wyjazd za granicę, celem udowodnienia mu, że tożsamość taka jest mu znana, co mogło sugerować, że być może zna on bliżej oskarżonych. Jakkolwiek ostatecznie okazało się, że oskarżonemu nie można byłoby postawić zarzutów związanych z uczestnictwem w przestępstwach popełnionych przez wyżej wymienione osoby, to w dacie, w której był przesłuchiwany, taka ewentualność nie mogła jeszcze zostać definitywnie wykluczona, przez organy prowadzące postępowanie przygotowawcze, ponieważ gromadzenie dowodów było cały czas w toku.
ROZSTRZYGNIĘCIE SĄDU PIERWSZEJ INSTANCJI
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie rozpoznający tę sprawę w pełni podzielił moje stanowisko i wyrokiem z dnia 19 lipca 2022 r., wydanym w sprawie o sygn. akt XIV K 416/20 uniewinnił oskarżonego od zarzucanego mu czynu, w uzasadnieniu podzielając moją argumentację i powołując się m. in. na Uchwałę Składu Siedmiu Sędziów Sądu Najwyższego – Izba Karna – zasada prawna z dnia 9 listopada 2021 r., I KZP 5/21.
W kwestii możliwości obiektywnej oceny zagrożenia odpowiedzialnością karną przesłuchiwanego świadka SN wypowiedział się w niej następująco: ,,W tym zakresie podzielić też trzeba argumentację Sądu Najwyższego przedstawioną w uzasadnieniu postanowienia z dnia 10 grudnia 2020 r., I KK 58/19, w której wykazano, że prawo do odmowy odpowiedzi na pytanie z powołaniem się na art. 183 § 1 KPK nie wystarczy dla ochrony przed zmuszeniem do samooskarżenia. Zaznaczono w niej, że nie tylko w złożonych, wielowątkowych sprawach, ale także w wielu innych, zależnie od układu okoliczności, przesłuchiwany nie ma możliwości pełnej oceny, na które pytanie nie może odpowiedzieć bez narażenia się na samooskarżenie. Odmowa odpowiedzi będzie zaś jednoznaczną podpowiedzią, która w konkretnej sprawie, przyniesie efekt bliski albo równy samooskarżeniu. Zatem prawo do milczenia z powołaniem się na art. 183 § 1 KPK nie niweluje braku swobody korzystania z wolności od samooskarżenia w granicach sprawstwa własnego czynu.’’
APELACJA PROKURATURY
Prokuratura nie dała za wygraną i złożyła apelację, w której powołała się na wyżej wymienioną uchwałę SN, jednakże jej rozumienie tego rozstrzygnięcia, jak można się domyślać, było zgoła odmienne od mojego i tego przyjętego przez Sąd Rejonowy.
Na szczęście Sąd Okręgowy w Warszawie, rozpoznający sprawę w drugiej instancji, wyrokiem z dnia 8 lutego 2023 r., sygn. akt IX Ka 1317/22 utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego, co oznacza, że sprawa została prawomocnie zakończona uniewinniem- co jest wielkim sukcesem nie tylko moim jako adwokata (wspomniane już 2% daje do myślenia) oraz mojego klienta, który uniknął skazania, ale i całego wymiaru sprawiedliwości i szerzej społeczeństwa- dołożono kamyk do utrwalenia bardzo słusznej reguły, jaką jest konieczność zagwarantowania jak najszerszego prawa do obrony, które powinno być odporne na wyżej wymienione, nieuczciwe wybiegi organów ścigania.
BEZZASADNA KASACJA PROKURATURY
Pomimo kompletnej klęski w obu instancjach i braku realnych szans powodzenia, prokuratura postanowiła złożyć od tego wyroku kasację. Została ona jednak oddalona przez Sąd Najwyższy postanowieniem z dnia 26 lipca 2023 r. II KK 254/23, jako oczywiście bezzasadna.
Treść postanowienia Sądu Najwyższego, w którym znajduje się uzasadnienie zawierające skrócony przebieg postępowania jest dostępna pod tym linkiem.
Każdy może zapoznać się z recenzją pracy prokuratury wystawioną przez Sąd Najwyższy i samodzielnie wyrobić sobie zdanie.
Jak widać prokuratura bardzo dzielnie i do samego końca walczyła w tej sprawie przeciwko interesowi społeczeństwa, zamiast przyznać się do błędu, co pokazuje, jak istotna jest rola adwokata oraz jak ważne są silne gwarancje procesowe oskarżonego i konieczność ich respektowania. Ta sprawa pokazuje również, jak daleko nasz wymiar sprawiedliwości pozostaje od standardów państwa praworządnego i demokratycznego.




